Nowatorskie projekty architektoniczne niejednokrotnie ze względu na swą innowacyjność pozostają na granicy przepisów i spotykają się z wieloma trudnościami – tak materiałowymi, jak i formalno-prawnymi, To często projekty doceniane i nagradzane przez jury opiniotwórczych konkursów, jak te które zaprezentowane zostały na międzynarodowej konferencji architektonicznej RIFF, zorganizowanej w Warszawie 12 października. Takim nowatorskim projektem jest Afrikarium, pierwsze w Polsce oceanarium, największe w Europie i jedyne na świecie, poświęcone w całości Afryce. O koncepcji budynku oraz przeciwnościach związanych z jego realizacją opowiada arch. Dorota Szlachcic, właścicielka biura architektonicznego ArC2 Fabryka Projektowa.
– Jak powstała koncepcja Afrikarium?
– Projekt budynku powstał na podstawie scenariusza „Jak podróżnik zwiedza Afrykę” – najpierw wchodzi w głąb Morza Czerwonego, ogląda rafę koralową, potem idzie podmytym korytem rzeki i ogląda hipopotamy, później idzie na plażę, przechodzi pod dwoma wodospadami, ogląda z góry faunę i florę afrykańską, potem z kolei idzie kanałem i ogląda rekiny, wchodzi na wrak statku, gdzie widzi pingwiny, wchodzi w głąb dżungli Kongo – jądra ciemności, itd. Dostaliśmy taką oto „bajkę” i my tylko ubraliśmy ją – tak jak komiks – w architektoniczny język. Nie chciałam, aby ten budynek wyglądał jak inne w ZOO – jesteśmy naprzeciw Hali Stulecia, dlatego ważne było dla mnie, aby wpisywał się w historyczne otoczenie, a jednocześnie symbolizował Afrykę. Ogromną inspiracją były dla nas zdjęcia Leni Riefenstahl, która fotografowała nie tylko Hitlera, ale i Afrykę oraz rdzennych Afrykańczyków. Bryła budynku Afrikarium – „czarna fala” wody, która zawisła nad podcieniem wejściowym – nawiązuje bezpośrednio do Czarnego Lądu. Pomysł bryły budynku powstał oczywiście już na etapie konkursu, ale wiele innowacyjnych rozwiązań zostało włączonych w trakcie realizacji projektu. Nad tym projektem od chwili jego powstania do realizacji musiało pochylić się wielu specjalistów z różnych krajów i z różnych dziedzin, ponieważ nie było w nim rozwiązań dostępnych w Polsce. W Polsce do tej pory nie było oceanarium i nie ma technologów, którzy np. zajmowali się oczyszczaniem wody. Nawet w Europie trudno o takich specjalistów. Znaleźliśmy tylko jedną firmę inżynierską, która specjalizuje się w technologii oczyszczania wody i ma doświadczenie w oczyszczaniu basenów dla hipopotamów.
– Przy projekcie zastosowano wiele innowacyjnych rozwiązań. Z jakimi jeszcze trudnościami technicznymi czy też formalno-prawnymi musieliście się zmagać?
– Budynek Afrikarium jest na tyle nowatorski, że przepisy za nim nie nadążają. Musieliśmy uzyskać wiele odstępstw. Niektóre były zupełnie abstrakcyjne, na przykład odstępstwa PPOŻ w przypadku przejść pomiędzy basenami a częścią dla zwiedzających, które były innymi strefami przeciwpożarowymi – gdzie jasne było, że pożar nie przedostanie się od strony wody. Odstępstwa musieliśmy uzyskać również dla dachu wykonanego z poduszek z folii ETFE, który nie spełnia warunku izolacyjności ogniowej RE 30. Na początku projektu uzyskaliśmy takie odstępstwo, ale kiedy zastosowaliśmy wszystkie rozwiązania, które w miedzy czasie się pojawiły, kiedy dach był już wybudowany i musieliśmy ponownie wystąpić o pozwolenie zamienne, okazało się że minister nie chce dać nam tego odstępstwa. Co sugeruje, że więcej takich obiektów wykonanych z nowatorskich materiałów, które tak naprawdę są bezpieczne, ale nie spełniają niektórych przepisów, po prostu nie będzie – z wielką szkodą dla architektury i dla tych rozwiązań. Materiał wykorzystywany do poduszek, z których można pokryć tego rodzaju dach, w czasie pożaru topi się, ale nie kapie. W efekcie mamy otwartą powierzchnię, która pozbawiona jest dachu, ale nie stwarza żadnego niebezpieczeństwa. Wprost przeciwnie – spowoduje, że cała przestrzeń oceanarium zostanie oddymiona. Niezgodna z przepisami jest praktycznie cała ścieżka ewakuacyjna – poruszamy się tam po wąskich, krętych drogach, na które potrzebne były odstępstwa. Niektóre z nich są strome, niewygodne, przedzieramy się przez dżunglę, idziemy strumieniem. Ze względu na warunki ewakuacji w Afrikarium może jednocześnie przebywać 1500 osób. Zmagaliśmy się z różnego rodzaju przeciwnościami, ponieważ nikt w Polsce wcześniej nie robił oceanarium. Rzeczoznawcy PPOŻ nie chcieli z nami współpracować, a ten odważny który zgodził się podjąć z nami współpracę, zwierzył mi się z dręczących go koszmarów, że zostanie opisany w jakiejś branżowej gazecie jako jedyny, który zgodził się na ewakuację ludzi przez plażę pingwinów. (uśmiech)
– Wizytówkę wrocławskiego oceanarium stanowi charakterystyczna czarna elewacja. Czy tutaj wybór był prosty?
– Nie braliśmy innego koloru pod uwagę, przy czym na początku chcieliśmy żeby to był czarny, barwiony w masie beton torkretowy, ale okazało się że wyszlifowanie go na tak dużej powierzchni – oceanarium ma 184 tys. m3 kubatury – trwałoby ponad pół roku, co nie było możliwe w warunkach ZOO. Zdecydowaliśmy się na czarny Corian – nowoczesny materiał wielkoformatowy, który ułożony został bardzo szybko. To było, podobnie jak wiele innych w Afrikarium, pionierskie rozwiązanie – nigdy wcześniej czarny Corian nie był stosowany na elewacji. Wszystkie płyty elewacyjne są trapezami o niepowtarzających się wymiarach, czego może nie widać na pierwszy rzut oka, ale w efekcie daje niepowtarzalną, piękną, wręcz organiczną elewację. Chcieliśmy, aby nie przypominała prostego budynku, aby była organiczna. Płyty mają maksymalne wymiary 5 m x 3,6 m, więc są naprawdę olbrzymie i każda jest inna.
– W budynku Afrikarium, ze względu na jego specyfikę, konieczne było zastosowanie również innowacyjnych zamienników dla powierzchni przeszklonych?
– W oceanarium zastosowaliśmy materiały, które są przezroczyste a nie są szkłem – to są wspomniane czterowarstwowe poduszki z folie ETFE, zastosowane na dachu, oraz panele akrylowe, z których wykonany też został podwodny tunel. Panele akrylowe mają dużą odporność na ściskanie i rozciąganie, co jest konieczne przy szybach wklęsłych czy wypukłych, i dzięki czemu można było wykonać z nich tunel, który przemierzamy idąc przez basen i oglądając przepływające nad i pod nami rekiny. Tunel został wykonany na Okinawie według naszego projektu. Japończycy zmontowali go z trzech fragmentów połączonych tylko i wyłącznie silikonem. Obawialiśmy się tego rozwiązania i mailowo zapytaliśmy, czy nie trzeba tego silikonu czymś zabezpieczyć, żeby np. zwiedzający go nie wydłubywali. Oni byli bardzo zaskoczeni tym pytaniem: „Jak to? Po co? Trzeba im powiedzieć, że tego nie można robić” – jak widać przy tym projekcie wypłynęły też ciekawe, czasem zabawne różnice międzykulturowe. (uśmiech) Z kolei pomysł z poduszkami ETFE był konieczny ze względu na wysoką przepuszczalność promieni UV przez tę powłokę oraz izolacyjność cieplną, która była nie do uzyskania na takiej powierzchni z innych materiałów. Cały dach jest odwodniony, a dodatkowo poduszki od spodu posiadają system wewnętrznych systemowych rynienek, co było konieczne z uwagi na wysoką wilgotność nawet 90% i kondensację pary wodnej. Same poduszki mają dużą wytrzymałość na ściskanie, może na nich leżeć aż 4 m śniegu, przy czym konstrukcja drewniana oceanarium – drewniane dźwigary 2-metrowej wysokości – nie wytrzyma tego obciążenia, więc w zimie jeśli będzie tak duży opad, a jeszcze Afrikarium nie przeżyło takiej zimy, to będą musiały być odśnieżane.
– Dziękujemy za rozmowę i życzymy kolejnych tak fenomenalnych projektów.
Joanna Chrapkowska-Smoter